Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 140
Moja ocena : 6/6
Marta Guzowska kojarzy się przede wszystkim, jako pisarka mrocznych kryminałów, autorka serii o dość specyficznym, ale jakże uroczym archeologu, Mario Ybl'u ("Ofiara Polikseny", "Głowa Niobe", "Wszyscy ludzie przez cały czas", "Czarne światło"). Myślę więc, że niejednego czytelnika zdziwił fakt, kiedy w zapowiedziach Naszej Księgarni, w ofercie książek dla dzieci, pojawiła się "Zagadkę zaginionej kamei" autorstwa tejże pisarki. Mnie samej też to zaskoczyło, ale tylko na moment, bo zaraz uświadomiłam sobie, że skoro Autorka pokusiła się o napisanie książki dla najmłodszych, to musiała mieć na nią świetny pomysł.
I faktycznie tak jest. Książka ta została napisana na prośbę osobistych dzieci pani Marty, nie ma więc opcji, aby było nudno i przewidywalnie. A ja mogę już potwierdzić, że "Zagadka..." doskonale zachęci małych czytelników, nie tylko do zabawienia się w detektywów i odkrycia zagadki tytułowej kamei, ale też do samego czytania. Nic bowiem tak nie skłania dzieci do lektury, jak wciągająca i emocjonująca opowieść.
Historia poszukiwania zaginionej broszki babci jest tak skonstruowana, że dzieciaki wcielając się w rolę małych detektywów, same podążają tropem zagadki i próbują ją rozwiązać przed ostatecznym zakończeniem książki. A wszystko to dzięki sprytnemu zabiegowi. Otóż, po danym fragmencie lektury, dzieci natrafiają na trzy pytania dotyczące tego, co mogłoby się zdarzyć w dalszej części opowiadania. Czytelnicy mogą zgadywać poprawną odpowiedź, albo starać się ją wydedukować. Nawet jeśli im się to nie uda, nie muszą się martwić, bowiem kolejne strony tekstu odkrywają przed nimi właściwy trop. Po odkryciu kolejnych kart tej zagadkowej historii, dzieci mogą podążać do finału, ostatecznie dowiadując się, co tak naprawdę stało się z zaginioną kameą.
A co tak naprawdę wydarzyło się z tą drogocenną ozdobą babci w roli głównej? Tego będą musiały dowiedzieć się jej wnuki. Piotrek, Jagoda, wraz z koleżanką Anią, przychodzą do babuni w odwiedziny, ta natomiast jest bardzo smutna bowiem zgubiła swoją cenną pamiątkę rodzinną. Jeszcze rano broszka była na swoim miejscu, po południu natomiast zniknęła w tajemniczych okolicznościach. Babcię w tym dniu odwiedziły trzy osoby. Czy ktoś z nich ukradł kameę? Zanim właścicielka klejnotu zadzwoni na policję i zgłosi kradzież, dzieciaki proszą o szansę zabawienia się detektywów i poszukania śladu kradzieży. Krok po kroku odkrywają, co stało się z broszką. Gwarantuję, że będzie to bardzo ciekawe doświadczenie.
Na przykładzie moich własnych dzieci potwierdzam, że książka ta to strzał w dziesiątkę! Wzbudza niesamowite emocje, uczy logicznego myślenia, głównie przez zaangażowanie małych czytelników w całą akcję, skłonienie ich do odpowiadania na zadane pytania i próby samodzielnego rozwiązania zagadki. To jest naprawdę świetna historia, a jeśli dodatkowo czyta się ją na głos, może dostarczyć fajnej zabawy dla całej rodziny. Wiem co mówię, bo sama również świetnie się bawiłam w czasie lektury, odpowiadałam na zadawane pytania, oczywiście jako ostatnia, żeby nie psuć dzieciakom zabawy.
Przez to, że "Zagadka zaginionej kamei" jest nietypową opowieścią z wątkiem detektywistycznym, dzieci czują się zaciekawione, ale też zaangażowane, jakby same uczestniczył w tworzeniu tej książki. I przez to historia ta jest wyjątkowo godna polecenia. To taka prawdziwa perełka, wśród typowych książek dla dzieci.
Marta
Guzowska nie byłaby pewnie sobą, gdyby nawet w książce dla dzieci nie
przemyciła pewnych informacji z wiedzy o historii sztuki. Na końcu książki znajduje się
bowiem interesująca notatka na temat oryginalnej kamei, należącej do Izabeli Czartoryskiej, a kopię której
zgubiła babcia. Mali czytelnicy mogą więc oprócz dobrej zabawy, dowiedzieć się też
czegoś ciekawego, wykraczającego poza szkolną czy domową wiedzę. Takie książki lubię! Bardzo polecam!
Sardegna
Ciekawe czy spodobałoby się mojej Córze...
OdpowiedzUsuńTo jest mega historia! Przy okazji gwarantuję Ci, że też się będziesz świetnie bawić :)
Usuń